by administrator 2

Share

. administrator 2

Udostępnij

Wyjazd na pielgrzymkę do Ojca Świętego w 2003 r. zrodził się z potrzeby serca i głębokiego pragnienia, by kolejne roczniki uczniów mogły odwiedzić Wielkiego Patrona Szkoły. Tak więc pielgrzymowanie do Rzymu, do Ojca Świętego, stało się naszym zwyczajem i pragnieniem wielu uczniów i Nauczycieli.

s. Anna Telus

Z wizytą u Ojca Świętego

Nasze pielgrzymowanie rozpoczęliśmy Mszą Świętą we wtorek 25 listopada 2003 roku, o godzinie 21:00. Pełni radości i wiary wyruszyliśmy we wspaniałą podróż, której celem było spotkanie z Patronem naszej Szkoły – Janem Pawłem II.
Pierwszym miejscem na trasie naszej pielgrzymki była cudowna Wenecja – składająca się ze 122 wysepek położonych nad Morzem Adriatyckim. Tu podziwialiśmy m.in. bazylikę św. Marka. Te urocze kamienice, kawiarenki, uliczki, gondole tworzą niesamowitą atmosferę tego wyjątkowego miasta. Następnie zwiedzaliśmy Padwę – bazylikę św. Antoniego i średniowieczny uniwersytet. Wieczorem dotarliśmy do miejsca noclegu – Loretto, gdzie zwiedziliśmy domek Matki Bożej. Kolejnymi miejscami naszej pielgrzymki były: San Giovanni Rotondo oraz San Severo.
Piątego dnia dotarliśmy do celu naszej wędrówki – do Rzymu. W niedzielę zwiedzaliśmy watykańskie muzea i uczestniczyliśmy w modlitwie „Anioł Pański”, której przewodniczył Ojciec Święty – Jan Paweł II. Towarzyszyły nam przy tym niesamowite emocje. Płakaliśmy, śpiewaliśmy, radowaliśmy się odczuwając wielkie dobro bijące od Ojca Świętego. Dobro to towarzyszyło nam przez wszystkie dni spędzone w Rzymie, także wówczas gdy zwiedzaliśmy bazylikę Świętego Piotra, katakumby, bazylikę św. Pawła za Murami, bazylikę Świętego Jana na Lateranie, Święte schody, Panteon, fontannę di Trevi oraz wiele innych bardzo interesujących miejsc. Punktem kulminacyjnym naszej wędrówki była prywatna audiencja u Ojca Świętego. Najpierw wysłuchaliśmy Jego przesłania do pielgrzymów zebranych w Auli Pawła VI. Chwilę po tym, klęczeliśmy obok Niego. Czuliśmy się wtedy tak bardzo kochani, potrzebni, czuliśmy, że już możemy umierać, bo nasze największe marzenie właśnie się spełniło… Łzy szczęścia – nikt nie próbował nawet ich ukrywać. Gdy tak na nas patrzył, to czuliśmy jakby patrzył na nas sam Jezus Chrystus i mówił nam: „Kocham was, jesteście moimi dziećmi, o których nigdy nie zapomnę i zawsze będę was wspierał…” Ofiarowaliśmy naszemu Papieżowi bukiet czerwonych róż oraz piękną monstrancję. To spotkanie wywarło na nas niesamowite wrażenie. Wydawało się, że mijają wieki, a my ciągle jesteśmy tuż obok Niego… Nic się dla nas nie liczyło, tylko ON… Nawet teraz dalibyśmy wszystko, by móc cofnąć czas, znów stanąć twarzą w twarz z naszym ukochanym Ojcem, tak bardzo cierpiącym. Pragnęlibyśmy przytulić się do Niego i nigdy Go nie opuścić.

Elżbieta Kornaga